Numer. 153 (5) 27 grudnia 2015

Numer. 153 (5) 27 grudnia 2015

GŁOS MŁODZIEŻY

Wielcy ludzie o Bogu 

„Jednym z najbardziej przekonywujących dowodów istnienia Boga jest panująca we wszechświecie harmonia i ów przedziwny ład, mocą którego każda żyjąca istota w organach swoich znajduje wszystko, co potrzebne jest jej do utrzymania bytu, do rozradzania się i do rozwoju swoich fizycznych oraz umysłowych zdolności.”

Andre M. Ampere

 

Ucieczka z piekła na ziemi

The Voice of Martyrs Canada

Yang jest północnokoreańską chrześcijanką mieszkającą obecnie w Korei Płd. Wciąż nosi ona na sobie fizyczne i emocjonalne blizny pozostałe po życiu w Korei Płn. i ucieczce do Chin. Koreanki z Północy usiłujące uciec ze swojego kraju są szczególnie zagrożone. Żerują na nich handlarze ludźmi, którzy sprzedają je Chińczykom na żony lub jako prostytutki.  Jednak życie w Korei Płn. jest tak potworne, że kobiety takie jak Yang są gotowe podjąć ryzyko.

„Mieszkałam w bardzo biednej wiosce w Korei Płn. – opowiadała Yang. – Musieliśmy jeść piasek, o który i tak było bardzo ciężko. Trzeba było wyruszać daleko, by go zdobyć i tylko nielicznym się to udawało. Jadłam też drewno. Pójście do toalety było udręką”.

Szacuje się, że w latach 90. XX w. w Korei Płn. w wyniku klęski głodu – której jednak można było uniknąć, gdyby dyktator Kim Dzong Il nie rozbudowywał do monstrualnych rozmiarów swoich sił zbrojnych – zmarło dwa miliony osób. Według Yang w najgorszym okresie w jej wiosce codziennie umierało z głodu 10-11 osób. Na widok tych okropieństw wielu przeżywało załamanie nerwowe.

Desperacko pragnąc pomóc swoim dwóm córkom, Yang potajemnie przedostała się do Chin w 1998 r. Chciała zarobić trochę pieniędzy, po czym wrócić do Korei Płn. i zająć się drobnym handlem. Po nieudanym poszukiwaniu pracy wróciła do domu, gdzie uznano ją za zdrajczynię, molestowano i bito. Nawet dzisiaj nie chce wyjawić, kto traktował ją w taki straszny sposób.

Zmuszona do ponownej ucieczki, Yang przedostała się do Chin w 2002 r. w nadziei znalezienia pracy. Spotkała tam Koreankę będącą chrześcijanką, która prowadziła niedużą firmę sprzedającą ryż. „Zanim ta kobieta wyszła z domu, modliła się. W pracy… modliła się – opowiadała Yang. – Zapytałam ją, co robi, a ona odpowiedziała, że wierzy w Boga i chodzi do kościoła”.

Sprzedawczyni ryżu podzieliła się ewangelią z Yang i ta zawierzyła swoje życie Chrystusowi. Potem wróciła do Korei Płn., gdzie zaczęła handlować makaronem i ryżem, już jako chrześcijanka. W czasie pracy modliła się. „Kobieta pracująca obok mnie zapytała mnie, co robię. Nic jej nie odpowiedziałam – opowiadała Yang. – Niektórzy moi krewni także widzieli, jak się modlę i powiedzieli tej kobiecie, że jestem chrześcijanką, a ona doniosła o tym władzy”.

Władza zabrała Yang na przesłuchanie. Choć nie mogli znaleźć żadnego dowodu na to, że została chrześcijanką, to jednak przez miesiąc bili ją i torturowali. „Biją ludzi łopatą – powiedziała Yang. – Tak postąpili ze mną. Całe moje ciało było posiniaczone”.

Gdy została zwolniona, władza wszędzie ją śledziła. W 2003 r. Yang postanowiła wrócić do Chin. Tam jednak została porwana, sprzedana w niewolę i wielokrotnie zgwałcona. „Sprzedano mnie właścicielowi domu towarowego – powiedziała Yang.  – Zamknięto mnie w domu, linia telefoniczna była odcięta, a drzwi zamknięte od zewnątrz. Nie mogłam więc uciec. Byłam tam niewolnicą przez miesiąc i trzynaście dni, zanim udało mi się wydostać”.

Kłopoty Yang w Chinach nie skończyły się jednak. Nie znała bowiem języka i ogromnie trudno było jej przetrwać. W 2006 r., gdy była w szóstym miesiącu ciąży, postanowiła wraz z przyjaciółką uciec do Korei Płd. Przy pomocy pośredników dotarły w pobliże granicy z Mongolią. Była zima i wszędzie leżał śnieg. Yang i jej przyjaciółka zabłądziły i przez trzy dni nie mogły natrafić na mongolskich żołnierzy ochrony pogranicza. Yang poroniła. Nie miały nic do jedzenia i Yang nie była w stanie nic zrobić, żeby pomóc swojej przyjaciółce, która zaczęła mieć halucynacje.

„Wszędzie wokół nas były szkielety i kości. Należały one do uchodźców z Korei Płn. Moja przyjaciółka zaczęła rozdzierać mi ubranie, ponieważ nie dałam jej chleba”. Yang była zrozpaczona, patrząc jak jej przyjaciółka umiera z wyziębienia w trzaskającym mrozie. „Jej serce w końcu przestało bić, ale nigdy nie zapomnę jej oczu” – powiedziała.

Minęły kolejne dwa dni, zanim Yang odnalazł mongolski patrol. Miała poważne odmrożenia. Lekarze w Mongolii nie mogli jej pomóc, więc została przewieziona samolotem do Kliniki Koreańskich Sił Powietrznych w Seulu. Lekarz amputował jej palce w lewej stopie. Jej prawa stopa także była uszkodzona.

W tym wszystkim, przez co przeszła Yang, wiara w Jezusa Chrystusa była dla niej źródłem nadziei i pozwalała przeć do przodu, a nawet snuć plany, że w przyszłości zostanie misjonarką wśród Koreańczyków z Północy.

„Gdy byłam bliska śmierci w Mongolii, modliłam się do Boga o pomoc – powiedziała Yang. – Moje dziecko zmarło. Moja przyjaciółka zmarła, a Bóg nie odpowiedział na moje modlitwy. Byłam rozgoryczona. Lecz Bóg wzmocnił moje serce, bym mogła to zostawić za sobą. Cały czas się o to modliłam.  To Bóg mnie ocalił. Teraz jestem wierną chrześcijanką i chcę służyć Bogu jako misjonarka. Uczę się o Bogu i chcę dla Niego żyć”.

Gdyby nadarzyła się taka sposobność, Yang chciałaby powrócić do Korei Płn. Od dziesięciu lat nie widziała swoich córek. Pragnie także zanieść swoim rodakom i uchodźcom takim jak ona przesłanie o Bożej miłości – miłości, której doświadczyła w swoim życiu.

„Chcę, aby ludzie wiedzieli, że jest niewidzialny Bóg, w którego mamy wierzyć niezależnie od tego, czy mieszkamy w Korei Płn., Chinach, czy w jakimkolwiek innym miejscu na świecie” – powiedziała.

„Chcę także powiedzieć światu o tym, jak naprawdę wygląda życie w Korei Płn., że mieszkają tam ludzie tacy jak ja. W tym kraju nie ma wiary w Boga. Na świecie mieszka wielu uchodźców z Korei Płn. Chcę, aby wiedzieli, że przeżyłam. Myślę, że będę brzmieć przekonująco, zachęcając ich, by uwierzyli w Chrystusa”.