Numer. 159 (5) 7 lutego 2016

Numer. 159 (5) 7 lutego 2016

GŁOS MŁODZIEŻY  

Nudna Msza? Ależ skąd? (cz. 1)

  1. Andrzej (Don Bosko nr 1/2010)

 

Nawet jeżeli ze Mszy Św. uczyniono by najbardziej spekularne widowisko świata to i tak ludzie po pewnym czasie znudziliby się nim. Dlaczego? Ponieważ Msza Św. To coś więcej niż spektakl! To żywe piękno i niepodważalna wartość!

Catalina Rivas stygmatyczka i wizjonerka, w 1997 roku otrzymała orędzie, które miała rozpowszechnić na cały świat. Przeżyła Mszę Świętą inaczej niż inni ludzie – widziała rzeczy niezwykłe, a Matka Boża i Jezus szeptali jej do ucha wiele ważnych zdań! Tego dnia Catalina spóźniła się na Mszę Świętą. Matka Boża zadała jej ze smutkiem pytanie: “Dlaczego wy wszyscy przychodzicie na ostatnią chwilę? Powinniście przychodzić wcześniej, aby pomodlić się i poprosić Pana, by zesłał swojego Ducha Świętego, by ten mógł obdarzyć was pokojem i oczyścić was od ducha tego świata – od waszych niepokojów, problemów i rozproszenia.”

Kiedy w kościele zaczęła rozbrzmiewać Chwała na wysokości Bogu Matka Boża nakazała Catalinie uwielbiać i błogosławić z całej swej miłości Świętą Trójcę, uznając, że jest jedną z jej stworzeń. Maryja wyraźnie podkreśliła, że na czytaniach i na całej homilii należy uważać: „Słowo Boże nie wraca, dopóki nie wyda plonu. Jeżeli będziesz słuchać z uwagą słów Pisma – zostaną w tobie. Powinnaś przez cały dzień je przywoływać.”

Chwilę później nastąpiło ofiarowanie, podczas którego Matka Boża nakazała dziękować Catalinie za rodzinę, dobrodziejów, za wszystkich ludzi, którzy walczą przeciw człowiekowi, za tych, którzy polecali się jej modlitwom.

Wtem z ławek zaczęły unosić się białe postacie – to Aniołowie Stróżowie. Po pewnym czasie cały kościół zapełnił się młodymi, pięknymi ludźmi, ubranymi w białe szaty. Oni wszyscy ruszyli w kierunku ołtarza. Matka Boża powiedziała: „W tym momencie Aniołowie Stróżowie zanoszą dary i prośby ludzi przed ołtarz Pana”. Część z nich niosła jakby złote misy, z nieznaną zawartością co promieniowało czystym, złotym światłem. Maryja wyjaśniła to tak: „To Aniołowie Stróżowie tych ludzi, którzy ofiarują Msze Św. W wielu intencjach i którzy są świadomi tego, co znaczy ta celebracja. Ofiaruj siebie w tym momencie. Podaruj swoje żale, bóle, nadzieje, smutki, radości, prośby.” Należy pamiętać, że przecież Msza Św. ma nieskończoną wartość.

Wreszcie, na końcu szli aniołowie z pustymi rękoma. Byli to aniołowie tych ludzi, którzy przyszli do kościoła z przymusu – bez pragnienia uczestniczenia we Mszy Św. Ci aniołowie są smutni, ponieważ poza własnymi modlitwami nic nie zanoszą na ołtarz Pana. Matka Boża dodała: „proś o wiele, ale nie tylko dla siebie, lecz dla wszystkich. Najbardziej Panu podoba się ofiara, którą sama od siebie ofiarujesz jako ofiarę całopalną, tak aby Jezus mógł przemienić ciebie przez swoje zasługi. Co możesz ofiarować Ojcu sama z siebie? Nicość i grzech.”

Catalina opisała tak następne wydarzenia: „Nastąpił moment konsekracji, moment cudu nad cudami. Za księdzem pojawił się tłum ludzi. Ich twarze były lśniące, pełne radości – ich twarze miały szczęśliwy wyraz i były bez zmarszczek. Klęknęli. Matka Boża powiedziała: »To są wszyscy święci i błogosławieni. Pomiędzy nimi są dusze twoich krewnych, którzy już cieszą się oglądaniem Boga«. Potem Catalina zobaczyła Matkę Bożą, dokładnie po prawej stronie arcybiskupa, krok za celebransem. Była zawieszona lekko nad podłogą, klęcząc, ubrana w jasną, przeźroczystą, ale jednocześnie świetlaną niczym krystaliczna woda tkaninę. Najświętsza Panna, ze złożonymi rękoma, spoglądała uważnie i z szacunkiem na celebransa. Mówiła do niej stamtąd, ale cicho, prosto do serca, nie spoglądając na nią: „Dziwi cię, że widzisz Mnie stojącą za arcybiskupem, nieprawdaż? Tak właśnie powinno być (…). Z całą miłością, jaką Mój Syn Mi daje, nigdy nie dał Mi godności, jaką obdarzył kapłanów – daru kapłaństwa do uobecniania codziennego cudu Eucharystii. Z tego powodu czuję głęboki szacunek dla księży i dla cudu, jaki Bóg czyni przez ich posługę. To właśnie zmusza mnie do klęknięcia tutaj, za nimi.”

Przed ołtarzem pojawiły się cienie ludzi, ze wzniesionymi rękoma. „To dusze czyśćcowe, które czekają na modlitwy, aby dokonało się ich oczyszczenie” – wyjaśnia Matka Boża – „Teraz widzisz, że jestem tutaj cały czas, a ludzie udają się na pielgrzymki, szukając miejsc gdzie się objawiłam. To dobrze ze względu na łaski, które tam otrzymają. Ale podczas żadnego z objawień, w żadnym innym miejscu, nie jestem bardziej obecna niż w czasie Mszy św. Zawsze Mnie znajdziesz u stóp ołtarza, gdzie odprawia się Eucharystię. U stóp tabernakulum trwam z aniołami, ponieważ jestem zawsze z Jezusem. I pomyśl, że są ludzie, którzy w tym momencie są rozproszeni na rozmowie. Przykro mi to mówić, że wiele osób stoi z założonymi rękoma, tak jakby składali hołd Panu jak równemu sobie. Powiedz wszystkim ludziom, że nigdy człowiek nie jest bardziej człowiekiem, niż kiedy upada na kolana przed Bogiem”.

„Celebrans wypowiedział słowa konsekracji. Choć był człowiekiem normalnego wzrostu, nagle zaczął rosnąć.” – Catalina wyjaśnia – „Nie mogłam zobaczyć jego rysów. Kiedy podniósł Hostię, zobaczyłam jego ręce. Na ich wierzchniej stronie miał jakieś znaki, które emanowały światłem. To był Jezus! W tym momencie Hostia zaczęła rosnąć i stała się wielka. Na niej ukazała się cudowna twarz Jezusa spoglądającego na swój lud. Instynktownie chciałam skłonić głowę, ale Matka Boża powiedziała: »Nie patrz na dół. Podnieś swój wzrok i kontempluj Go. Wpatruj się w Niego i powtarzaj modlitwę z Fatimy: Panie, wierzę, adoruję, ufam i kocham Ciebie. Proszą o przebaczenie za tych, którzy nie wierzą, nie adorują, nie ufają i nie kochają Ciebie. (…) Teraz powiedz Mu, jak bardzo Go kochasz, i składaj hołd Królowi królów«. Wydawało mi się, że byłam jedyną osobą, na którą patrzył z ogromnej Hostii, ale zrozumiałam, że On w ten sposób, tj. z bezgraniczną miłością, patrzy na każdą osobę. Celebrans położył na ołtarzu Hostię i natychmiast wrócił do normalnych rozmiarów. Kiedy wypowiedział słowa konsekracji wina, pojawiła się światłość, a ściany i sufit kościoła zniknęły. Nagle zobaczyłam zawieszonego w powietrzu Jezusa ukrzyżowanego. Byłam w stanie kontemplować Jego twarz, pobite ramiona i pokaleczone ciało. Z prawej strony piersi miał ranę, z której w lewym kierunku wytryskiwała krew oraz coś, co przypominało wodę, ale było bardzo błyszczące – w prawym kierunku. Wyglądało to jak strumienie światła spływające na wiernych.”