Numer. 166 (5) 10 kwietnia 2016

Numer. 166 (5) 10 kwietnia 2016

GŁOS MŁODZIEŻY

 

365 Dni z Miłosierdziem Bożym

Ile razy pierś ma odetchnie, ile razy serce moje uderzy, ile razy krew moja zapulsuje w organizmie moim, tyle tysięcy razy pragnę uwielbić miłosierdzie Twoje, o Trójco Przenajświętsza. Pragnę się cała przemienić w miłosierdzie Twoje i być żywym odbiciem Ciebie, o Panie, niech ten największy przymiot Boga, to jest niezgłębione miłosierdzie Jego, przejdzie przez serce i duszę moją do bliźnich.

św. Faustyna Kowalska

Pusty grób – gdzie jest Jezus?

ks.Piotr Dernowski

Apostołowie, nie uwierzyli kobietom na wieść o zmartwychwstaniu Jezusa. Mimo że Jezus mówił o zmartwychwstaniu.

A ja – czy wierzę Bogu, który pokonał śmierć? Czy ktoś wie, gdzie jest Jezus? Grób jest pusty! Zabrano Pana! Może ktoś Go widział? Od wczesnego rana przy pustym grobie Jezusa panuje niemałe zamieszanie. Osoby przybywające tam przeżywają różne stany emocjonalne: kobiety są bezradne i przerażone, apostołowie są zdziwieni, inni jeszcze nie dowierzają. Wszyscy biegają zaniepokojeni. I trudno się dziwić. Przecież widzieli, co uczyniono Jezusowi, byli świadkami Jego śmierci, wiedzą, gdzie Go pochowano. Zatoczony na grób kamień był ostatecznym zamknięciem pewnego ważnego rozdziału w ich życiu, wraz ze śmiercią Nauczyciela umarła nadzieja. Jezus stał się wspomnieniem. Tymczasem tej nocy stało się coś niepojętego. Niektórzy mówią, że widzieli Jezusa żyjącego, czyżby jednak Bóg był ostatecznym Zwycięzcą! Odradza się nadzieja, powraca radość i sens życia.

Niestety, dla wielu z nas Jezus jest ciągle tylko wspomnieniem sprzed wieków, zatoczyliśmy kamień na Jego grobie i szukamy Go wśród umarłych bohaterów z kart Ewangelii. Nie dowierzamy, że On żyje, bo życiowe porażki i problemy zabijają wiarę w ostateczne zwycięstwo Boga. I dlatego pośród nas tylu smutnych, bezradnych i załamanych chrześcijan. Dziś wszyscy jesteśmy zaproszeni na spotkanie z żyjącym i zwycięskim Panem.

Przypominają mi się tu słowa papieża Franciszka: „Nigdy nie bądźcie ludźmi smutnymi: chrześcijanin nigdy nie może nim być! Nie poddawajcie się zniechęceniu! Nasza radość pochodzi nie z posiadania wielu rzeczy, ale ze spotkania pewnej Osoby: Jezusa”. Nieśmy wszystkim radość wiary. Bóg jest Zwycięzcą! Jezus żyje, spotkaliśmy Go i jest wciąż z name!

O święconym jajku, zajączku…

ks.Piotr Alabrudziński

„Chryste, życie i zmartwychwstanie nasze, pobłogosław te jajka, znak nowego życia, abyśmy dzieląc się nimi w gronie rodziny, bliskich i gości, mogli się także dzielić wzajemnie radością z tego, że jesteś z nami.” Kto z nas nie słyszał tych słów, wypowiadanych w kościele przez księdza w Wielką Sobotę? Dodajmy – w Wielką Sobotę, która jest dniem ciszy w Kościele. Nic tam nie powinno brzmieć, poza cichym szeptem Brewiarza, prywatnymi modlitwami podczas adoracji i między innymi tymi słowami modlitwy błogosławieństwa pokarmów. Jeśli już coś przerywa ciszę, to musi to być ważne…

Co kojarzy Ci się z Wielkanocą? Omińmy na chwilę skojarzenie z kategorii „Pobożności”. Co zostaje? Strzelam: jajeczko, zajączek, owieczka. Chyba zgadłem. Konia z rzędem temu, kto to wszystko wytłumaczy. A może nie? Może sami spróbujemy zrozumieć, czy to ma sens?

Wielkosobotnie święcenie pokarmów jakoś weszło w krew. Niezależnie, czy zmieszało się bardziej z wiarą, czy magią, a może po prostu z rodzinnym rytuałem. Było i jest – z szansami na „będzie”. Niejeden proboszcz pewnie marzy: eh, gdyby tak zawsze chcieli przychodzić… gdyby na każdej Mszy Świętej były takie tłumy… Pomyśl, Drogi Proboszczu, dlaczego tak nie jest?

Rytuał poświęcenia pokarmów. Wyszykować koszyczek. Ubrać się odświętnie. Pobyć chwilkę w kościele. Usłyszeć, daj Boże, dobro słowo życzeń. I powrót – z tym samym, ale już nie takim samym, bo pobłogosławionym pokarmem. Niby nic nadzwyczajnego, a chwyta. Przecież jutro śniadanie wielkanocne, a „święconka” musi być! Do tego jakiś „zajączek” – albo darowany, albo złapany. No i owieczka, ot, ładna dekoracja.

Pomyśl, Drogi Proboszczu (i nie tylko). Czy idąc do kościoła przynosisz coś swojego? Czy przychodzisz z jakąś misją, z konkretnym celem? Czy widzisz, że wszystko ma znaczenie, wszystko wpływa na to, jak się czujesz? Słyszysz i mówisz dobre słowa? Umiesz się dzielić i przyjmować? Przystroić swoją codzienność w „odświętność”? Pomyśl…

„Synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z ludźmi podobnymi sobie niż synowie światłości.” Liturgia swoje, człowiek swoje. Gdyby młodość wiedziała, gdyby starość mogła…

Nowość życia, piękno, młodość, siła mają swoje symbole. Szkoda, że już mało liturgiczne. Gubią się one gdzieś ze święconką przy Pustym Grobie Pana Jezusa. Ale przecież jak grób, to nie pusty… Świat nie jest zły. Czasem jest dobry-ale-obok. Gdzieś obok słów, gestów, symboli liturgicznych. Ale czy tylko nasz świat taki jest?

„Poszli niektórzy z naszych do grobu i zastali wszystko tak jak kobiety opowiadały, ale Jego nie widzieli.” „O nierozumni…” I zaczął im wykładać Pisma.

Panie, w tym Roku Miłosierdzia, wyłóż ściany naszych serce Ewangelią Miłosierdzia. Przypominaj, że skoro nie rozumiemy Ciebie, możemy też nie rozumieć siebie nawzajem, ale nie musimy się obrażać. Nawet jeśli Kościół i świat dzieli kamień nie do odsunięcia – to nie jest problem dla Zmartwychwstałego.

A z drugiej strony – czy serce nie pałało w nas, gdy byliśmy tam z koszyczkiem?