Numer. 168 (5) 24 kwietnia 2016

Numer. 168 (5) 24 kwietnia 2016

GŁOS MŁODZIEŻY

 

365 Dni z Miłosierdziem Bożym

Miłość to sprowadziła Pana Jezusa na ziemię, i choć jedna łza Jego Najświętszych Oczu byłaby wystarczała na zbawienie wszystkich ludzi, to jednak Pan Jezus okazał nam, i to niewdzięcznym grzesznikom, nadmiar Swej miłości, wylewając na krzyżu Swą Krew Przenajświętszą aż do ostatniej kropli.

     bł. Sancja Szymkowiak

Spotykajcie się zawsze serdecznie, z uśmiechem miłości, z dobrym słówkiem na ustach. Radujcie się, gdy możecie innym usługę oddać, choćby to wam pracy, niewygody przysporzyło. Nie wiecie, ile szczęścia dajecie nieraz uśmiechem miłości, słówkiem dobroci! Nie sądźcie innych – a jeżeli uczynku bronić nie możecie, to nigdy, nigdy nie sadźcie intencji, którą Bóg sam sądzić może. Żyjcie zawsze w zgodzie ze wszystkimi.

     bł. Urszula Ledóchowska

 

O tajemnicy modlitwy

Marcin Melon

U podnóża gór, których wierzchołki były ledwie dostrzegalne w blasku słońca, leżała mała wioska. Mieszkańcy utrzymywali się tu głównie z rolnictwa. Tego roku padały bardzo obfite deszcze, tak że górskie potoki mocno przybrały i zaczęły zalewać okoliczne pola. Uprawy zboża i ziemniaków zaczęły gnić z nadmiaru wody. Mieszkańcom powoli zaczęły kończyć się zapasy żywności. Z dnia na dzień sytuacja stawała się coraz gorsza. W wiosce zaczął panować głód. Wszyscy mieszkańcy byli załamani, zwłaszcza że deszcze wciąż nawiedzały wioskę. Nie byli w stanie nic zrobić, przyroda okazała się od nich silniejsza. W końcu delegacja mieszkańców udała się do proboszcza, aby zapytać go o radę. Gdy przyszli do niego, on tylko popatrzył na nich i powiedział:

– „Nie samym chlebem żyje człowiek, ale człowiek żyje wszystkim, co pochodzi z ust Pana.” (Pwt 8,3)

Oni nie zrozumieli tych słów i smutni odeszli, ponieważ nadal nie wiedzieli, co mają robić. Wrócili do mieszkańców zgromadzonych na rynku i powtórzyli im słowa proboszcza. Wszyscy posmutnieli, też nie rozumiejąc, co mają znaczyć te słowa. Nagle jedna z osób wykrzyknęła radośnie:

– Wiem, co mamy robić, powinniśmy się zacząć modlić, to właśnie znaczą te słowa: aby w trudnych sytuacjach nie załamywać się, ale polecać je Bogu.

Następnego dnia cała wioska czekała u wrót świątyni. Jakież było ich zdziwienie, kiedy ujrzeli czekającego tam na nich proboszcza. Rozpoczęła się Msza i ludzie zaczęli się gorliwie modlić. Następnego dnia przestało padać. W tydzień po tym wydarzeniu życie w wiosce wróciło do normy.

Modlitwa za prześladowanych chrześcijan

Anna Wysocka

 

Sytuacja chrześcijan w Iraku jest dramatyczna. Jak informuje Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie, fundamentaliści islamscy dokonują rzezi na społeczności chrześcijańskiej w Mosulu i w innych miejscowościach zamieszkanych przez chrześcijan. Kościoły i domy są niszczone, ludzie zabijani, zastraszani. Odbywają się publiczne egzekucje. Przed 2003 roku w Iraku mieszkało 1,4 mln chrześcijan, dzisiaj jest ich zaledwie 150 tysięcy. Liczba ta ciągle maleje. Chrześcijanie i inne grupy etniczne i religijne wskutek agresji ze strony bojowników Państwa Islamu znajdują się w sytuacji zagrożenia życia. O pomoc o modlitwę apeluje papież Franciszek. Ponad 300,000 osób, które musiały opuścić domy rodzinne, potrzebuje pilnej pomocy w postaci żywności, pitnej wody, odzieży, namiotów, środków higieny oraz artykułów i sprzętów, koniecznych do przeżycia. Potrzebna jest również pomoc medyczna i psychologiczna.

Chociaż czytamy w Dziejach Apostolskich o prześladowaniach pierwszych chrześcijan, wydaje nam się to dzisiaj niemożliwe, odległe. Irak pokazuje, że jest inaczej. Nie jest to jedyny kraj, gdzie chrześcijanie są prześladowani i mordowani z powodu wiary w Chrystusa. Nasz Kościół jest cały czas budowany na krwi męczenników. Wobec tego, co dzieje się na Bliskim Wschodzie, gdzie chrześcijaństwo jest zwalczane, możemy postawić sobie pytanie: czy wiem, w Kogo wierzę? Co to dla mnie znaczy, że jestem chrześcijaninem? Czy mam odwagę przyznać się do wiary w Boga? Może uważam ją tylko za moją prywatną sprawę – oddzielam moje życie od wiary? Pierwsze wspólnoty chrześcijan były rozpoznawane – nie po deklaracjach, ale po wzajemnej miłości, trwaniu razem na modlitwie, wspólnym łamaniu chleba (Eucharystii). Jesteśmy częścią wspólnoty Kościoła, za którą każdego dnia ktoś oddaje życie, za którą każdego dnia ktoś się modli. Wspólnoty większej niż moja parafia, której może nie lubię, czy ksiądz proboszcz, który mnie denerwuje. Co znaczy dla mnie wspólnota Kościoła i czyjaś ofiara?

Ludzie jednoczą się na modlitwie za prześladowanych chrześcijan. Powstały nawet specjalne wydarzenia na portalu Facebook. Do modlitwy może dołączyć każdy, kto chociaż odrobinę wierzy w jej siłę albo chciałby uwierzyć. Niektórzy chwytają za różańce, inni częściej uczestniczą w Eucharystii, jeszcze inni poszczą w intencji prześladowanych. Co więcej możemy zrobić? Papież Franciszek podkreśla wartość naszego świadectwa życia. To jest najtrudniejsze. Czy potrafię być orędownikiem pokoju? Nie w dyskusjach o dalekich krajach, ale w mojej rodzinie i pracy? Jak modlił się św. Franciszek z Asyżu : „O Panie, uczyń z nas narzędzia Twojego pokoju: abyśmy siali miłość tam, gdzie panuje nienawiść; wybaczenie tam, gdzie panuje krzywda; jedność tam, gdzie panuje zwątpienie; nadzieję tam, gdzie panuje rozpacz; światło tam, gdzie panuje mrok; radość tam, gdzie panuje smutek”. To jest nasze chrześcijańskie zadanie – zanieść innym Boga. Mimo wszystko. Nie jest to łatwe zadanie. Ale Jezus obiecał: „Ja jestem z Wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata”.